Moda bywa zaskakująca. Lubi czasem niepokoić nas fasonami
i kolorami, które zupełnie nie trafiają w nasze gusta. Oczywiście, jeśli chcemy
być na topie, dobrze jest się przełamać i pobawić trendami – przecież o to
chodzi w modzie. Może się
okazać, że to co wcześniej zupełnie nam nie odpowiadało staje się naszym
głównym sprzymierzeńcem w eksponowaniu naszych atutów. Ale… jeśli nie
jesteśmy przekonane co do najnowszych trendów, nie lubimy odzieżowych udziwnień
lub po prostu nasza sylwetka skutecznie wzbrania się przez wciskaniem w wymysły
modowych designerów, warto sięgnąć do klasyki i tradycji.
Espadryle to buty, które co prawda nie każdemu mogą
się podobać – chociaż jest wiele wariantów dla pań i panów – ale jedno jest
pewne – idealnie pasują do luźnego lub casualowego stroju na lato. I od pewnego
czasu cieszą się ogromnym powodzeniem.
Ale od początku. Skąd nazwa? Z trawy. A dokładniej,
wywodzi się ona od łacińskiej nazwy trawy śródziemnomorskiej (esparto, alfa) z
gatunku ostnic, której liście zawierają włókna używane do wyrobu sznurów, mat,
papieru, obuwia. A że buty prawdopodobnie wymyślił hiszpański lub kataloński
chłop, którego nie stać było na trzewiki więc nazwa pochodzi od hiszpańskiego „espadrenya”.
I tak oto, nieświadomy niczego katalończyk stworzył kultowy dziś fason.
Z innych źródeł wyczytać można, że espadryle pełniły
część oficjalnego rynsztunku żołnierzy w czasie wojny domowej w Hiszpanii. Wówczas
największe zyski z zaopatrywania wojska w espadryle czerpała firma niejakiego LouisaCastanera. Nie trwało to zbyt długo. W Europie zainteresowanie butami z trawy
malało. Również w Stanach Zjednoczonych w latach czterdziestych i
pięćdziesiątych, pomimo rozsławiania ich przez Grace Kelly i Lauren Bacall, nikt
nie zwrócił na nie przesadnej uwagi.
To jednak nie koniec historii obuwia z trawy. W 1960
roku, w czasie paryskich targów mody firma należąca do kolejnego pokolenia
Castaner, wystawiła swoje tradycyjne wyroby. Wielkim zainteresowaniem espadrylami
wykazał się młody projektant Yves Saint Laurent, który dodał do fasonu obcasy.
Zamówienie, które złożył Saint Laurent uratowało podupadającą firmę produkującą
buty z trawy na bardzo długo. Bardzo długo, bo funkcjonuje ona do dziś i
intensywnie uzupełnia kolekcje Saint Laurenta. Prawdziwy boom na espadryle
przypadł na lata 90’te. Potem sukcesywnie awansowały do rangi butów kultowych i
modowych must have’ów.
Słynne domy mody takie jak Hermes, Louis Vuitton,
Christian Louboutin i oczywiście Yves Saint Laurent wykonanie własnych modeli
espadryli, zlecają temu samemu producentowi, który działa już od ponad 100 lat.
Z czym to nosić?
Aktualnie espadrylami nazywamy każdy rodzaj obuwia, którego
podeszwa wyposażona jest w elementy plecionki. Z reguły buty te mają gumową
podeszwę, a do plecionki zamiast śródziemnomorskiej trawy używa się
trwalszych materiałów typu juta lub syntetycznych. Najlepiej sprawdzają się gdy
potrzebujemy swobodnie przemieszczać się po mieście lub poza miastem. Są lekkie
i świetnie komponują się do letnich, kwiatowych sukienek (szczególnie te na
wysokich obcasach). Zapomnijcie o japonkach, espadryle lepiej sprawdzają się w
upalne dni, gdy szykujecie się np. na zakupy lub wycieczkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz