środa, 25 lutego 2015

TOMMY HILFIGER - spring/summer 2015





Na czym polega fenomen tej marki?


Ma skończone 60 lat i markę z 1200 sklepami i przychodami na poziomie 5 – 6 miliardów dolarów. 

Ale nie zawsze było tak pozytywnie. 

W magazynie Forbes Tommy Hilfiger wyznaje, że droga do sukcesu okupiona była porażkami, w tym jedną, która odegrała w jego życiu szczególne znaczenie.


Projektant dorastał w małej miejscowości w stanie Nowy Jork.
 Jako jeden z dziewięciorga rodzeństwa dość szybko zaczął pracować.

 Pierwsze pieniądze zarabiał wykonując typowo młodzieżowe zajęcia: roznoszenie gazet, odśnieżanie, proste prace wokół domu.

 Jeszcze przed 18 urodzinami Hilfiger wiedział, że to moda jest tym, czy powinien się zająć.

 Problem w tym, że o karierze związanej z ubraniami myślał wyłącznie w kategoriach spełnienia kreatywnego, pomijając stronę biznesową.

Pierwszy poważny biznes modowy Tommy Hilfiger założył będąc jeszcze w liceum.
Z kilkoma znajomymi zajął się sprzedażą dżinsów.
Szło tak dobrze, że grupa wkrótce otworzyła sieć sklepów nazwanych People’s Place.

Entuzjazm i sukces sprawiły, że Tommy zrezygnował z dalszej nauki, stwierdzając, że praktyka jest najlepszym uniwersytetem.

Sieć się rozwijała, a projektant świetnie się bawił w nowojorskich klubach, w tym w słynnym Studio 54.
I choć na zewnątrz mogło się wydawać, że biznes ma się doskonale, wyniki finansowe jasno pokazywały, że jest wręcz przeciwnie.

Tommy Hilfiger miał 25 lat, gdy zmuszony został ogłosić bankructwo.

To lekcja, o której mówi, że jest jedną z najważniejszych w jego życiu i leży u podstaw jego dzisiejszego sukcesu. 

Projektant przyznał, że zupełnie zignorował finansową stronę przedsięwzięcia i zmobilizował się do dalszej pracy.

Skupiony na rozwoju własnej działalności, nie przyjął propozycji pracy od Calvina Kleina.

Trzy lata po dotkliwej porażce Hilfiger podjął kolejną - zakończoną niepowodzeniem - próbę wkroczenia do branży odzieżowej.
 W 1985 roku spróbował ponownie.

Przygotowany nie tylko praktycznie, ale również teoretycznie, z planem i wiedzą, którą dały poprzednie porażki. 

Głównym tematem, wokół którego oscylować miała marka, był styl preppy.

 Hilfiger chciał nudnej odzieży w stylu amerykańskiego uniwersytetu nadać charakter, sprawić, by ta estetyka stała się modna i popularna.

 „Preppy z twistem” – jak o pomyśle, który stał się fundamentem ogromnego sukcesu i fortuny, mówi sam projektant.

 Żeby zaistnieć zdecydował się na szalenie odważną kampanię reklamową, umieszczając swoje nazwisko wśród największych gigantów amerykańskiej mody.

 Hasło: „Najpierw byli Geoffrey Beene, Bill Blass i Stanley Blacker.
Później Calvin Klein, Perry Ellis i Ralph Lauren. Dziś jest Tommy” wywołało zdziwienie, ale i ogromne zainteresowanie.

 Kreatywne, często odważne i prowadzone na wielką skalę kampanie reklamowe i marketingowe stały się później wizytówką firmy. 

Złośliwi żartowali nawet, że w tym zakresie widać większą kreatywność, niż w wyglądzie samych kolekcji. 

Z pierwszą kolekcją Hillfiger tyle razy wracał do największych domów handlowych Nowego Jorku: Saks, Macy’s i Bloomingdales, aż kupcy w końcu mu ulegli i zamówili kolekcję.

Wytrwałość i przygotowanie przyniosły efekty. 

W 1988 roku sprzedaż dała 25 milionów dolarów. 
W połowie lat dziewięćdziesiątych było to już 500 milionów, a w 1997 Tommy Hilfiger otrzymał tytuł projektanta roku mody męskiej. 

Pod koniec ubiegłego wieku sprzedaż kolekcji Tommy Hilfiger osiągnęła miliard dolarów.
Imperium rosło.
Do ubrań dołączyły kosmetyki i linia skórzanych akcesoriów. 

Sukces sprawił, że projektant zdecydował się na odważny i ryzykowny krok: wkroczenia do mody damskiej.
W 1996 roku pokazał pierwszą kolekcję dla kobiet. 

I choć Tommy Hilfiger zapewnia, że kreatywność nadal jest dla niego niezwykle ważna i pełni istotną rolę w tworzeniu kolekcji, od momentu kiedy skończył 25 lat myśli o sobie bardziej jak o biznesmenie niż twórcy.

 Dziś przyznaje, że dopiero z czasem zrozumiał jak ogromną rolę ma dobre wykształcenie i dla swoich dzieci bezwzględnie wybrał edukację, nie uczenie się na własnych doświadczeniach.

Pytany o najlepszą radę jaką otrzymał w życiu, Hilfiger odpowiada, że to ta, którą dostał od rodziców, i którą kieruje się do dzisiaj: „ciężko pracować i być miłym dla ludzi, którzy cię otaczają”. 

Ponad 25 lat obecności na rynku mają potwierdzać, że choć to proste wskazówki, mogą być podstawą wielkiego sukcesu.
( źródło: http://www.snobka.pl/ )



Na sklepowych półkach Zebry zagościła nowa kolekcja torebek Tommy Hilfiger.




Zobaczcie!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz