Kultowe w tym momencie buty, jeszcze do niedawna wydawały się sezonowym kaprysem, tymczasem święcą triumfy od ponad pięciu lat i wciąż stanowią podstawę niejednej zimowej garderoby. Wyobraźcie sobie buty całkowicie uniwersalne - do pracy, na spacer, na zakupy, nawet na bardziej aktywną randkę, a także na stok i brodzenie w śniegu po pas. Co najśmieszniejsze, buty te wcale nie pochodzą z zimnej Szwecji czy Finlandii, a z Australii. Powstały w celu zapewnienia komfortu cieplnego stóp surferów zmęczonych długimi treningami. Miały one chronić przed chłodem wody o temperaturze... 17 stopni. Okazało się później, że nie tylko nadają się dla surferów, a dla zimnej i zmarzniętej części świata.
W internecie i na straganach aż roi się od butów w stylu Emu, jednak przez, to, że nie są zrobione wypracowywaną i udoskonalaną latami techniką, nie spełniają swojej roli. Przemakają, nie chronią przed zimnem oraz niejednokrotnie się rozklejają. Chcąc mieć więc prawdziwy komfort, trzeba zainwestować w markę i ta inwestycja naprawdę się nam zwróci.
W naszych sklepach mamy buty Emu w różnych odmianach. Od botków po wysokie po kolano kozaki. Polecamy szczególnie dwie ostatnie pary - wysokie z wiązaniem z tyłu. Na pewno wyróżnią nas na tle szarego zimowego tłumu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz